Miesiąc temu, na swoje 18 urodziny dostałam od koleżanki voucher do salonu fryzjerskiego na zabieg regeneracyjny do włosów. Myślałam, że będzie chodziło o zwykłe nałożenie maseczki i wymodelowanie włosów i jakieś było moje zdziwienie jak po nałożeniu ampułki nawilżającej, jakiegoś olejku i specjalnej maski zostałam poinformowana, ze za chwilę cząsteczki odżywki rozbiją się na mikrocząsteczki dzięki specjalnemu urządzeniu imitującemu fale ultradźwiękowe.
Po dokładnym umyciu włosów zostały mi wsmarowane dokładnie we włosy olejki, ampułki i maseczka, po czym po każdym paśmie fryzjerka przesunęła mi czymś, co przypominało prostownice, jednak nią nie było, lecz za to emitowało fale.
Po tym, założono mi foliowy czepek i przystawiono mi nad głowę, na całe 5 minut maszynę zwaną INFRAZOREM majacym na celu pomóc we wniknięciu substancji odżywczych do włosa.
Miałam już łzy w oczach, myślałam że moje włosy tego nie przeżyły. Jakże się myliłam! Owszem, są trochę połamane, ale z zabiegu jestem zadowolona.
Efekty: (po prawej z lampą, po lewej bez)
No i w końcu udało mi się mniej więcej uchwycić to, co mnie zarówno cieszy, ale też mocno denerwuje. Po pierwsze- odrosty po hennie khadi, której nie wiem, czy jeszcze użyje (a za tydzień studniówka) oraz babyhairs, które nawet nie wiem, czy rosną. Po prostu są sobie od zawsze przy linii czoła i ani nie chcą się ułożyć, ani "przylizać". Nawet lakier nie daje rady.
Macie jakieś sposoby tym razem, na ukrycie babyhairs?
Co myślicie o stosowaniu ultradźwięków na włosy?
nie słyszałam o ultradźwiękach :)
OdpowiedzUsuńprzeogromna zmiana :O patrząc na włosy z twojego poprzedniego wpisu. Jakby ktoś podmienił ci włosy :D SĄ CUDOWNE! :) koniecznie pisz czy po jakimś czasie włosom nie zaczyna się coś dziać niepokojącego. Chetnie bym sie na takie coś zdecydowała :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńdokładnie, wyglądają zupełnie inaczej, o wiele lepiej, lecz są bardzo oklapnięte, czego na zdjęciach nie widać. Podobno ma to minąć do 3 myć. jak tylko zauważę jakieś zmiany na lepsze, albo na gorsze, napiszę o tym w nowym poście :)
UsuńNigdy nie słyszałam o tym zabiegu. Ciekawy..., ale chyba bym już dawno w szał wpadła, gdybym miała 3h siedzieć u fryzjera. Totalny brak profesjonalizmu... choć efekt jest świetny! ;)
OdpowiedzUsuńTo cudo to pielęgnica, najprawdopodobniej. Można kupić sobie własną, ale to kilkaset złotych. Kilka dziewczyn o niej pisało, ale głównie teoretycznie, więc Twój wpis jest dość wyjątkowy. Dziękuję :-) Dobrze wreszcie przeczytać o wrażeniach :-)
OdpowiedzUsuńTeż nigdy o tym nie słyszałam :P cudowne włosy <3 takie takie lśniące i gładkie <3
OdpowiedzUsuńWiesz może jakimi kosmetykami (chodzi o markę) był wykonywany zabieg?
OdpowiedzUsuńwydaje mi sie, ze Loreala
UsuńNo fryzjerzy czasem nie mają za grosz delikatności a szkoda;/ ja nie chodzę do fryzjerów bo nie lubię mycia i czesania:) a urządzenie nazywa się infrazon:P
OdpowiedzUsuńpost jest o urzadzeniu zwanym pielegnicą, jak ktoś napisal w komentarzu, infrazon tez byl użyty i o nim również wspomnialam :)
UsuńBeautiful!
OdpowiedzUsuńhttp://placeforlady.blogspot.com :-)
O zabiegu pielęgnicą słyszałam już jakiś czas temu z mojego ulubionego programu o fryzjerstwie pt. "Ostre cięcie". Efekt na twoich włosach jest rewelacyjny, zazdroszczę długości ;)
OdpowiedzUsuńAle masz piękne włosy! Ja też pierwszy raz słyszę o takim zabiegu ;-) ja na Mikołaja dostałam bon od rodziców na prostowanie keratynowe i jak dla moich bardzo puszacych się włosów to genialna sprawa ;-)
OdpowiedzUsuńMoje włosy nie miały nigdy kontaktu z ultradźwiękami, czytałam sporo o pielęgnicy do włosków, ale nie wiem co o tym myśleć :)
OdpowiedzUsuńAle masz cudowne włosy, aż zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńU mnie na blogu pojawiło się pierwsze rozdanie, jeśli byłabyś zainteresowana to zapraszam.