sobota, 20 września 2014

Tanglee teezer - tak, czy nie?


Wiele z nas choć raz zadało sobie to pytanie - czy warto wydać 30 zł na "kawałek plastiku"?
Wiem to, bo jeszcze pół roku temu też miałam ten problem. Jednak obecnie cena nie ścina z nóg, można dostać tę szczotkę już za 30 zł :)
Odpowiedzią na to pytanie jest.. "to zależy od potrzeb".


Szczotka, moim zdaniem nie przyda się osobom o włosach prostych, niskoporowatych, krótkich, które się nie plączą i nie ma problemu z och rozczesaniem. Posiadaczki takich włosów byłyby bardziej zadowolone ze szczotki z włosia dzika, chociaż taką szczotkę czyści się wiele trudniej niż tanglee teezera, ponieważ  w przeciwieństwie do niej bardzo łatwo wyjmuje się z niego włosy, do mycia wystarczy gorąca woda i schnie w mgnieniu oka. Do tego fajnie rozprowadza się nią odżywki do włosów, ale to można robić też znakomicie "podróbką", np. tą za 10 zł z biedronki.

Jednak... jest to "must have" posiadaczek włosów wysokoporowatych (chociaż bardzo suche włosy może łamać, jest to nadal plastikowa szczotka), trudnych do rozczesania, plączących się, długich. Nie wyobrażam sobie rozczesywać włosy po imprezie czymś innym, niż tangle teezerem. Nic innego nie daje rady, szczególnie po ogniskach na które w wakacje dość często się wybierałam. Niestety, chociaż zwykłe zabrudzenia schodzą z niej od razu, to smoły z ogniska znajdującej się na moich włosach, które zamiast od razu umyć, wpierw rozczesałam.. - nie dało się do końca zmyć nawet silniejszymi detergentami i na końcach szpileczek pozostały czarne kropki :(
Niemniej jednak, jest to fajny gadżet i każdy kto widział mnie rozczesująca włosy pytał się, gdzie można takie cudo kupić :) Przydaje się również do masażu skalpu i pobudzania cebulek włosów, jednak nie robię tego zbyt często ze względu na lenistwo. Nie zauważyłam więc lepszego przyrostu. Po pół roku użytkowania szpileczki się lekko powyginały, jednak nie zauważyłam pogorszenia w rozczesywaniu.

Szczotkę dostajemy w ładnym opakowaniu:


Podsumowując, jeszcze raz: jest to bardzo fajny gadżet i jeżeli masz kłopoty z rozczesywaniem włosów - nie zastanawiaj się, bo to szczotka "dla Ciebie" :)



11 komentarzy:

  1. Mam tą szczotkę, długo zanosiłam się z zamiarem jej kupna i w końcu się zdecydowałam. Jest fajna, ale włosy jak wypadały tak wypadają i spodziewałam się większego efektu "wow".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie, wszyscy ją tak zachwalają, a przydaje się jedynie do plączących się włosów bo mniej ciągnie przyczesaniu :)

      Usuń
  2. Szczotka nie dla moich włosów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze jej nie mam, choć chyba niedługo do mnie trafi. Mam kręcone włosy, więc sumie nie wiem czy sprawdzi się lepiej niż po prostu grzebień z szerokim rozstawem zębów. Na sucho raczej rzadko rozczesuję włosy!
    Pozdrawiam i obserwuję! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam TT, podróbkę i DTanglera. U mnie te szczotki szału nie robią, ale nie żałuję, że je mam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. ja akurat nie mam potrzeby właśnie, kupiłam siostrze, która ma włosy kręcone i u niej ona się sprawdza, ale bez przesady, że to jakaś rewolucja ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja czeszę swoje włosy tylko na makro i w tym wypadku wystarcza mi grzebień z szeroko rozstawionymi zębami.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja uwielbiam szczotkę TT - jest to absolutny niezbędnik, gdy pojawiają się kołtuny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. dla mnie to nie gadżet, a produkt pierwszej potrzeby, bo nie wyobrażam sobie bez niej życia :D jak musiałam kiedyś użyć zwykłej szczotki, to myślałam, że padnę z bólu ;)

    OdpowiedzUsuń