niedziela, 28 września 2014

Niedziela dla włosów #1

No więc i ja doczekałam się serii "Niedziela dla włosów" :)

Na skórę głowy (też nienawidzicie słowa "skalp"?) nałożyłam olejek bhringraj a po jakichś 4 godzinach zmyłam go szamponem nawilżającym z Joanny. Umyłam nim głowę 2 razy. Swoją drogą, kiedyś uwielbiałam ten szampon, teraz boje się że chociaż posiadania w składnie SLS może mi nie domyć oleju, lub nawet maseczki. Po chwili nałożyłam maskę drożdżową Babci Agafii z kilkoma kroplami oleju z kiełków pszenicy. W turbanie z ręcznika pochodziłam godzinę, (miało potrwać to dłużej, ale ze względu na to ze jestem przeziębiona i chciałam żeby włosy wyschły mi jak najszybciej, zrobiłam to wcześniej) wszystko zmyłam ciepłą wodą i poczekałam aż włosy wyschną same.


 Przepraszam za słabą jakość zdjęć, ale mój aparat ostatnio odmawia posłuszeństwa :( rano postaram się zrobić jeszcze kilka zdjęć i tu dołączyć, ponieważ moje włosy po kilku godzinach wyglądają.. zupełnie inaczej :P serio. Też tak macie?
Poza tym, nie układają się bo są ścięte "na prosto". Przez kilka lat obcinałam włosy bardzo nierówno, robiąc kucyka na środku głowy i ścinając to co wystaje szkolnymi nożyczkami. Skutkowało to baardzo porozdwajanymi końcówkami i.. falami, lokami :D
Więc.. niech ja tylko dorwę gdzieś w miarę tanie nożyczki fryzjerskie...

sobota, 20 września 2014

Tanglee teezer - tak, czy nie?


Wiele z nas choć raz zadało sobie to pytanie - czy warto wydać 30 zł na "kawałek plastiku"?
Wiem to, bo jeszcze pół roku temu też miałam ten problem. Jednak obecnie cena nie ścina z nóg, można dostać tę szczotkę już za 30 zł :)
Odpowiedzią na to pytanie jest.. "to zależy od potrzeb".


Szczotka, moim zdaniem nie przyda się osobom o włosach prostych, niskoporowatych, krótkich, które się nie plączą i nie ma problemu z och rozczesaniem. Posiadaczki takich włosów byłyby bardziej zadowolone ze szczotki z włosia dzika, chociaż taką szczotkę czyści się wiele trudniej niż tanglee teezera, ponieważ  w przeciwieństwie do niej bardzo łatwo wyjmuje się z niego włosy, do mycia wystarczy gorąca woda i schnie w mgnieniu oka. Do tego fajnie rozprowadza się nią odżywki do włosów, ale to można robić też znakomicie "podróbką", np. tą za 10 zł z biedronki.

Jednak... jest to "must have" posiadaczek włosów wysokoporowatych (chociaż bardzo suche włosy może łamać, jest to nadal plastikowa szczotka), trudnych do rozczesania, plączących się, długich. Nie wyobrażam sobie rozczesywać włosy po imprezie czymś innym, niż tangle teezerem. Nic innego nie daje rady, szczególnie po ogniskach na które w wakacje dość często się wybierałam. Niestety, chociaż zwykłe zabrudzenia schodzą z niej od razu, to smoły z ogniska znajdującej się na moich włosach, które zamiast od razu umyć, wpierw rozczesałam.. - nie dało się do końca zmyć nawet silniejszymi detergentami i na końcach szpileczek pozostały czarne kropki :(
Niemniej jednak, jest to fajny gadżet i każdy kto widział mnie rozczesująca włosy pytał się, gdzie można takie cudo kupić :) Przydaje się również do masażu skalpu i pobudzania cebulek włosów, jednak nie robię tego zbyt często ze względu na lenistwo. Nie zauważyłam więc lepszego przyrostu. Po pół roku użytkowania szpileczki się lekko powyginały, jednak nie zauważyłam pogorszenia w rozczesywaniu.

Szczotkę dostajemy w ładnym opakowaniu:


Podsumowując, jeszcze raz: jest to bardzo fajny gadżet i jeżeli masz kłopoty z rozczesywaniem włosów - nie zastanawiaj się, bo to szczotka "dla Ciebie" :)



wtorek, 9 września 2014

olej Heenara i Monoi - BOMBA!!!

Oczywiście żadnej bomby nie ma, ale jest miłe zaskoczenie :D
oleje te wygrałam w rozdaniu u Luminous hair, za co jeszcze raz dziękuje :)

Moje włosy chyba właśnie pokochały olej kokosowy, a jeśli nie- to i tak Heenara im służy :)
Olej ten jest w stanie stałym w temperaturze ok. 20 stopni (ze względu na to, że jest na bazie oleju kokosowego) i aby go rozpuścić wystarczy go lekko podgrzać w ciepłej wodzie.
Jego kolor bardzo mi się podoba, wyróżnia się pośród zgniłozielonego oleju amla i bhringraj również zapachem który w przeciwieństwie do nich wcale nie jest duszący.




 Na końcówki włosów nałożyłam krople oleju Monoi. Nie znam się na składach, ale dwa pierwsze miejsca zajmują emolienty, dalej ekstrakty roślinne, oleje (w tym kokosowy) i w zasadzie nie ma w nim rzeczy która by mi się nie spodobała. Również zapach jest bardzo w moim guście, jest słodki i długo utrzymuje się na włosach.

Efekt:
mocno wygładzone i mięciutkie włosy, jak nigdy:)
jestem szczerze zaskoczona bo jeszcze żaden olej mi tak nie służył, jak ten :)


środa, 3 września 2014

amla, żel lniany + kakao

Powyższe zdjęcie jest efektem wczorajszego eksperymentu, który z resztą kolejny raz kończy się tak samo, czyli:

niesamowita miękkość
połysk
i SZOPA!!
która na szczęście nie jest wywołana przesuszeniem, a zbytnią lekkością włosów.
...
pewnie dlatego, że umyłam je 3 razy szamponem nawilżającym "z apteczki babuni" (szampony nie nawilżają, ale ten jest najłagodniejszy z całej serii, tak mi się wydaje) a potem doprawiłam na 2 minuty maską "organic banana". liczba umyć taka tylko ze względu na to ze chciałam domyć koniecznie to co miałam na głowie, a mianowicie:

  • żel lniany
  • kakao
  • i olej amla dabur do włosów ciemnych

i właśnie to tego ostatniego najtrudniej się pozbyć  z włosów :(
do tego zawiera parafine..
ale chyba moim włosom w jakimś tam stopniu służy, używana raz na tydzień. ze względu na połysk jaki nadaje włosom chyba nie zrezygnuje z niej za szybko choćby ze względu na to że mam 300ml butelke :)


jeszcze dwa zdjęcia, z lampą i bez:




coraz bardziej lubie swojego warkocza :)