wtorek, 12 lipca 2016

Inglot - Konturówka do brwi w żelu AMC, czy warto?


Już prawie dwa lata maluje swoje brwi i nie wyobrażam sobie makijażu bez ich "ulepszania". Chociaż swoje mam dość ciemne, to niestety rzadkie. Testowałam już cienie, kredki, a teraz przyszedł czas na pomady. Czy jestem zadowolona z hitu od inglota? Zapraszam do czytania :)



Do zakupu tej konturówki zachęciły mnie pozytywne opinie na youtubie i wizażu. Na początku chciałam kupić odcień nr. 12, jednak pani z inglota przekonała mnie do 16 mówiąc, że 12 będzie wpadała w zieleń na ciemnych brwiach. Jestem jej niezmiernie wdzięczna bo ten kolor okazał się super, jednak denerwują mnie w nim trochę rudawe tony.
 Za kosmetyk ten musimy zapłacić 37 złotych. Niby mało, ale jednak dużo za tak małą pojemność, jaką są 2 gramy. Wydaje mi się też że nie jest aż tak wydajna jak np. cienie do brwi, ponieważ stosuje ją niecały tydzień i już widzę dosyć spory ubytek. Może być to jednak plus, ponieważ na pewno zdążymy zużyć produkt zanim minie jego termin przydatności :)


Jeśli chodzi o trwałość, to jest jak najbardziej na plus. Akurat pierwszego dnia kiedy zdążyłam ją użyć wypadł mi niespodziewany wyjazd na którym nie miałam czasu robić makijażu więc zmyłam tylko podkład i tusz do rzęs zostawiając na brwiach konturówkę z inglota, żeby ją przetestować. Byłam baardzo zdziwiona kiedy po ponad 24h wróciłam do domu, a ona była w nienaruszonym stanie, mimo mycia twarzy wodą. Myślę że starcia z mydłem by nie wygrała, jednak nie wytarła się ona ani trochę w pościel. Cienie do brwi na pewno by tego nie przeżyły. :)


Pomadę aplikuje na brwi za pomocą skośnego pędzelka z Hakuro, za każdym razem wycierając pędzelek w nawilżaną chusteczkę, nabierajac trochę i wycierając nadmiar w wieczko od produktu. Nadmiar wycieram po bokach, w stronę czubka pędzelka tak, aby to właśnie na nim było go jak najwięcej. To zwiększa precyzyjność pędzelka, aby robił dokładne, cienkie linie :) Na koniec zawsze wyczesuje brwi szczoteczką.

 (Po lewej - bez produktu, po prawej - z produktem)

Szczerze mówiąc jestem bardzo zadowolona z tej konturówki, jednak moim zdaniem cena powinna być zdecydowanie niższa.

a Wy czego używacie do podkreślenia brwi?



czwartek, 7 lipca 2016

Pędzle - moja kolekcja, czyli bez czego nie zrobię makijażu

Od niedawna zaczęłam interesować się makijażem, w związku z czym zaczęłam kompletowanie całej "wyprawki". Myślałam jednak że wybór pędzli będzie łatwiejszy, tym bardziej, ze większość jest podpisana typu "do podkładu", "do różu", "do pudru". Jednak chcąc zmieścić się w dosyć skąpym budżecie musiałam ograniczyć się do kilku, które zastąpiłyby mi kilkanaście. 


Wybrałam firmę Hakuro ze względu na niskie ceny (jak na mój studencki portfel) i podobno bardzo dobrą jakość :)
Pierwszym pędzlem jaki zakupiłam był pędzel do brwi i eyelinera, ze względu na to że od codziennego stosowania kredki do brwi zaczęły mi się one przerzedzać! :( Nie używałam go jednak do malowania kreski na powiece, więc nie wiem jak się sprawuje do tego celu. Mam go już ponad rok i jestem zachwycona tym jaki jest precyzyjny i miękki. To zupełnie co innego niż pędzelki dołączane do paletek z cieniami i pomadami.


Kolejnym pędzlem był pędzel do podkładu. Od kiedy przestałam używać do rozprowadzania na buzi kremów bb i fluidów własnych palców, stan mojej cery baardzo się poprawił. Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy z tego, jak moje życie może odmienić sposób nakładania podkładu. Nieprawdopodobne? A jednak! :) 
Ten pędzel jednak najszybciej mi się wybrudził i podniszczył, ze względu na codzienne mycie (no, prawie, często zdarzyło się że nie miałam czasu i prałam go co 2-3 dni). Jednak to była chyba najlepsza inwestycja mojego życia :D


Brwi już miałam umalowane, podkład nałożony... a różu/bronzera palcami nie wklepię. Cudeńkiem który mi w tym pomaga jest wielozadaniowy  (stosuje go i do bronzera i do różu, rozświetlacza i do omiatania pudru z twarzy) ścięty pędzel, również z Hakuro.


Moim najnowszym pędzlem jest pędzel do korektora, który stosuje również do nałożenia rozświetlacza i bronzera. Mam go dopiero kilka dni, wiec poza tym że spełnia swoje (i nie swoje) zadania w 100%, a używanie go jest meega przyjemne ze względu na miękkie, rozstawione włosie :)


Pędzle ze zdjęć:
Hakuro h24
Hakuro h50s
Hakuro h22
Hakuro h85


Pędzli których mi brakuje to pędzle do cieni, jednak ze względu na głęboko osadzone, opadające powieki, nigdy ich nie malowałam. (po co, i tak ich nie widać :D). Te jak na razie mi wystarczają i jeszcze nigdy mnie nie zawiodły. Jednak chyba moje nasępne pędzle będą z Zoevy, albo Ecotools, bo chciałabym je porównać.


a Wy używacie pędzli? Bez jakich nie wyobrażacie sobie życia? :D

poniedziałek, 4 lipca 2016

Podcięcie "końcówek", czyli fryzjer matematyk + czerwcowa aktualizacja

(zdjęcie od razu po podcięciu)

Na początku czerwca zdecydowałam, że czas przejść się do fryzjera, bo końcówki już były delikatnie przesuszone po zimie, poza tym niektóre były już rozdwojone. Dodatkowo planowałam za pół roku oddać włosy na fundację, stąd chciałam żeby były całkowicie zdrowe.
Byłam akurat w Warszawie i wracając z uczelni postanowiłam zajść do osiedlowego fryzjera, w końcu to miały być tylko ok. 3 cm, więc nie chciało mi się szukać profesjonalnego salonu, lub wertować internet w poszukiwaniu opinii. I to był błąd.
Po drodze oczywiście (jakby mogło być inaczej, z moim szczęściem :)) złapał mnie deszcz, a na domiar złego dzień wcześniej nałożyłam sobie maseczkę aloesową, co w połączeniu skutkowało suchą miotłą na całej długości (którą udało mi się schować pod kurtką) i mokrym przyklapem przy głowie.

Wytłumaczyłam pani fryzjerce, że chciałabym podciąć tylko końcówki, 3, maksymalnie 4 cm na prosto. Całe podcinanie trwało z 10-15 minut, a ja nic nie widziałam bo miałam włosy zarzucone do przodu. Już wtedy zapaliła mi się lampka, ze coś za długo to trwa. I to samo podcinanie, bo nie miałam włosów ani zmoczonych wodą, ani niczym spryskanych. Po wszystkim pani oznajmiła, że podcięła więcej bo włosy były strasznie, przeokropnie zniszczone! A na podłodze pasma po 7-8 centymetrów...

Tydzień później wszystkie końcówki rozdwojone, chociaż nigdy tak szybko po obcięciu nie miałam z tym problemu. Musiałam podciąć dodatkowo pół centymetra - sama, żeby pozbyć się białych kropek na końcach.

I po co mi to było? :D

Z dodatkowych rzeczy, to przyszła do mnie paczka z zatężonym aloesem. Mam zamiar dodawać kilka kropel do każdej odżywki i maski, bo moje włosy wręcz kochają ten półprodukt. Planuje też zrobić z niego tonik do twarzy :)